Inne matki mnie nie cierpią

w których głównym motywem jest zaginięcie dziecka, dlatego bez wahania sięgnęłam po tę książkę. Mimo iż wiedziałam, że jest to debiutancka powieść autorki, i tak naprawdę na kartach książki wszystkiego można się było spodziewać, jednak nie przypuszczałam, że trafie na bohaterkę, która swoim zachowaniem będzie próbowała sprawdzić wytrzymałość moich nerwów. Florence Grimes to trzydziestojednoletnia matka, której życie dalekie jest od ideału. Jest samotna, spłukana, a jej kariera w girlsbandzie zakończyła się skandalem. Jedynym powodem, dla którego jeszcze rano potrafi wstać z łóżka, jest jej dziesięcioletni syn, Dylan. Wszystko zmienia się w dniu, gdy ze szkolnej wycieczki nie wraca Alfie Risby, szkolny łobuz i dziedzic ogromnej fortuny. Pierwszym podejrzanym staje się Dylan, a Florence jest gotowa zrobić wszystko, by oczyścić syna z zarzutów. „Inne matki mnie nie cierpią” to thriller, w którym autorka serwuje czytelnikom istną mieszankę gatunków. Historia balansująca na granicy thrillera i kryminału, z wyraźnie zarysowanym wątkiem obyczajowym i szczyptą czarnego humoru, tworzy ciekawą opowieść, która nie tylko bawi, ale także skłania do refleksji. Choć główna bohaterka niemal od pierwszych stron działała mi na nerwy, a jej pomysły były absurdalne, to jednak jej kreacja miała w sobie coś, co mnie przyciągało. Książkę czytało mi się dobrze, a z każdym kolejnym rozdziałem moja ciekawość rosła, coraz bardziej angażując mnie w wydarzenia z kart powieści. Mimo że zdarzały się momenty, w których czułam się lekko znużona, to finalnie historia Florence dostarczyła mi przyjemnej rozrywki. „Inne matki mnie nie cierpią” to lektura, która nie każdemu przypadnie do gustu, ale z pewnością znajdzie spore grono zwolenników. Powieść dostarcza emocji i rozrywki okraszonej czarnym humorem, a także zmusza do refleksji. Nie jest to literatura wysokich lotów, ale z pewnością będzie idealną lekturą na wiosenne wieczory.