Wypadek

z ogromną niecierpliwością. Choć nie wszystkie jej powieści w pełni mnie satysfakcjonują, po każdą sięgam z przyjemnością i ekscytacją – bo wiem, że McFadden potrafi wciągnąć czytelnika w wir emocji, tajemnic i psychologicznych gier. Tegan jest samotną, ciężarną kobietą, która próbuje uciec od przeszłości i rozpocząć nowe życie. Wyrusza w podróż do swojego brata, licząc na spokój i bezpieczeństwo. Jednak los ma wobec niej inne plany. Podczas śnieżycy jej samochód wypada z drogi, a ona – z kontuzjowaną kostką – zostaje uwięziona pośrodku zimowej głuszy. Gdy wydaje się, że wszystko stracone, z pomocą przychodzi para nieznajomych, oferując jej schronienie w swoim domu. Początkowo wygląda to na wybawienie, ale szybko okazuje się, że coś jest nie tak… Tegan jeszcze nie wie, że zamiast na koniec burzy trafiła prosto w sidła. Teraz musi zrobić wszystko, by uratować siebie i swoje nienarodzone dziecko – bo tym razem naprawdę nie ma dokąd uciec. „Wypadek” to kolejny thriller, w którym Freida McFadden udowadnia, że potrafi budować atmosferę klaustrofobicznego napięcia i niepokoju – choć tym razem nie zawsze utrzymuje ją na równym poziomie. Historia Tegan, młodej kobiety w ciąży, która po wypadku trafia do domu obcych ludzi, początkowo przypomina klasyczny motyw ratunku i wdzięczności. Szybko jednak autorka podważa poczucie bezpieczeństwa – coś w zachowaniu gospodarzy niepokoi, a z każdą kolejną stroną napięcie rośnie. McFadden zręcznie bawi się konwencją, podsuwając mylne tropy i prowadząc czytelnika w różnych kierunkach, aż do finału, który zostaje w pamięci na długo po zakończeniu lektury. Książkę pochłania się niemal bez tchu – lekki, naturalny styl i wciągająca fabuła sprawiają, że trudno się od niej oderwać. Momentami jednak tempo zwalnia, a powtarzające się wątki sprawiają, że napięcie nie zawsze utrzymuje się na tym samym poziomie. Mimo to historia ma w sobie coś, co nie pozwala odłożyć jej na bok. Podsumowując: „Wypadek” to dobrze napisana, choć nieco spokojniejsza niż inne thrillery McFadden, historia o strachu, izolacji i walce o przetrwanie. Autorka umiejętnie buduje klimat niepewności i stopniowo odsłania prawdę o swoich bohaterach, choć tym razem historia nie porwała mnie tak mocno, jak jej wcześniejsze opowieści. Mimo to czytałam z zaciekawieniem – chciałam wiedzieć, dokąd zaprowadzi mnie ta historia i jakie tajemnice kryją się za uprzejmością nieznajomych. Zakończenie zdecydowanie wynagradza spokojniejsze momenty fabuły – jest zaskakujące i nadaje całej opowieści nowy wymiar. Choć „Wypadek” nie trafi na szczyt mojej listy ulubionych powieści Freidy McFadden, to wciąż uważam, że warto po niego sięgnąć – szczególnie jeśli lubicie thrillery z mrocznym klimatem i nieoczywistym finałem. To książka, którą czyta się szybko, z zainteresowaniem i która – mimo pewnych niedociągnięć – zostawia po sobie to charakterystyczne uczucie niepokoju i refleksji, z jakiego McFadden jest znana.