Malownicza i przejmująca opowieść o poszukiwaniu swojej tożsamości.
Ktokolwiek poznałby życiorys Quoyle’a, od razu zgodziłby się, że to mężczyzna skazany na niepowodzenia. Urodzony w Ameryce, spędził dzieciństwo na przeprowadzkach ze stanu do stanu. Szybko zyskał miano indywidualisty, bo stronił od rówieśników, ale jeść lubił za dwóch. Jakoś przeczołgał się od dwudziestki do trzydziestki, imając się różnych prac, a kiedy wreszcie się zakochał, skończyło się to złamanym sercem.
Teraz, jako wdowiec z dwójką dzieci, wraca na Nową Fundlandię. Pochodzi z tej wyspy, ale czuje się tutaj obcy. Wszystko się zmienia, gdy dostaje pracę w lokalnej gazecie w dziale „Kroniki portowe” i znajduje… walizkę.
Historię Quoyle’a czyta się jak przejmującą powieść awanturniczą, która pochłania i wciąga z każdą kolejną stroną niczym morskie fale. To uniwersalna historia o tym, że do zmiany nie trzeba wielkich rewolucji, ale otwartości na to, co przynosi los.