Pojechałam do brata na południe Tom 1

Autorka: Karin Smirnoff

Seria: Seria Dzieł Pisarzy Skandynawskich

Przekład: Agata Teperek

Dane podstawowe

  • Data premiery: 2022-05-18
  • Rok wydania: 2022
  • Liczba stron: 352
  • Oprawa: Twarda
  • ISBN: 9788367176835
Cena:
49,90 zł
Produkt niedostępny
Poinformuj o dostępności
Cena:
42,90 zł
Produkt dostępny

Opis książki Pojechałam do brata na południe Tom 1

To książka, która zelektryzowała czytelników w Szwecji. Jej innowacyjny język i oryginalny styl sprawiają, że „Pojechałam do brata na południe” Karin Smirnoff (tłum. Agata Teperek) różni się od wszystkiego, co kiedykolwiek czytaliście.

O czym jest książka „Pojechałam do brata na południe” Karin Smirnoff?

Janakippo powraca do domu rodzinnego na północy Szwecji. Nie jest to jednak zwykła podróż. Wraca do miejsca, gdzie mieszkają demony jej przeszłości, do miejsca, z którego już raz uciekła. Na nowo musi skonfrontować się z niełatwymi relacjami, przeżyć traumy z okresu dorastania oraz naprawić wiele błędów. Być może zderzenie się z miejscem pełnym bólu i mrocznych tajemnic paradoksalnie okaże się dla Jany szansą do odrodzenia się na nowo? To dopiero preludium historii rodzinykippo. Drugi oraz trzeci tom sagi Karin Smirnoff ukażą się kolejno w 2023 i 2024 roku.

Jak wygląda książka „Pojechałam do brata na południe” Karin Smirnoff?

„Pojechałam do brata na południe” Karin Smirnoff to książka w twardej oprawie licząca 352 strony. Pomarańczowo-czarna okładka nawiązuje do treści książki – przedstawia krajobraz północnej Szwecji, gdzie rozgrywa się akcja powieści. Zaletą jest również wstążeczka w kolorze okładki, która posłuży czytelnikowi jako zakładka. Seria Dzieł Pisarzy Skandynawskich – brzmi znajomo? Powieść Karin Smirnoff to jeden z tomów tej legendarnej serii wydawanej od 1956 roku.

Kim jest autorka książki „Pojechałam do brata na południe”, Karin Smirnoff?

Karin Smirnoff przez wiele lat prowadziła własną firmę. Dopiero kurs pisarski na Uniwersytecie w Lund okazał się dla niej przełomowy – aby się dostać, wysłała swój tekst, którym był pierwszy rozdział „Pojechałam do brata na południe”. Z czasem początek przerodził się w całą powieść, która przyniosła autorce Karin Smirnoff nominację do jednej z najważniejszych nagród literackich w Szwecji, Augustpriset. Smirnoff spotkało także inne wielkie wyróżnienie – została wybrana do napisania kontynuacji światowego bestsellera, sagi „Millenium” Stiega Larssona.

Dlaczego warto sięgnąć po „Pojechałam do brata na południe” Karin Smirnoff?

Jeśli literatura piękna króluje na Waszej liście książek do przeczytania, „Pojechałam do brata na południe” Karin Smirnoff musi do niej dołączyć. Z początku nieco zaskakująca ortografia oraz interpunkcja nadają stylowi autorki niepowtarzalny ton – to powieść jedyna w swoim rodzaju. Surowy krajobraz północnego regionu Szwecji dodatkowo pobudza wyobraźnię. Naturalistyczne opisy przeszłości, osobistych doświadczeń, zarówno tych dobrych, jak i tych traumatycznych, mroczne tajemnice małej miejscowości – to wszystko sprawia, że tej powieści nie da się odłożyć.

E-book „Pojechałam do brata na południe”

Fani e-booków również nie zostali pominięci. Książka Karin Smirnoff dostępna jest w formacie mobi oraz epub.

Zamawiając „Pojechałam do brata na południe” Karin Smirnoff bezpośrednio u wydawcy, wspieracie nie tylko naszą pracę, lecz także autorki oraz tłumaczki, Agaty Teperek. To dzięki Wam perły literatury skandynawskiej mogą znaleźć się w rękach polskiego czytelnika. Dziękujemy!

To straszna historia, ale świetna powieść. Taka, która wywraca człowiekowi bebechy i zostaje z nim na długo. Mądrze skonstruowany, skomplikowany obraz traumy opowiedziany niepowtarzalnym językiem.

Dominika Słowik

Sięgając po tę powieść, już wiedziałam, że Karin Smirnoff podpisała umowę na napisanie kolejnego tomu z serii Millennium Stiega Larssona – nie miał on dotąd szczęścia do kontynuatorów. I wyobrażałam siebie lisbethsalander w jej wykonaniu – a to fani się zdziwią. Teraz jednak myślę, że to naprawdę dobrze się zapowiada. Jana ma w sobie coś z bohaterki Millenium, a autorka umie opowiadać.

Kinga Dunin, Krytyka Polityczna

Smirnoff przenosi nas do zimnego rejonu Szwecji, ale najzimniejsze jest tam tkwiące gdzieś między bohaterami przekonanie, że z różnych powodów nie da się niczego zmienić. Będziemy świadkami wielu przemian oraz prób zapominania. Ta książka odciśnie się w pamięci czytelników bardzo boleśnie. Ale to od początku powieść o nas – niezdolnych do pożegnania smutku i rozpaczy, niezdolnych do pożegnania przemocy, niezdolnych do pokochania samych siebie.

Krytycznym Okiem

https://wyborcza.pl/ksiazki/7,154165,28358377,pojechalam-do-brata-na-poludnie-karin-smirnoff-mroczne-sekrety.html?disableRedirects=true
Do pisania zabrała się po pięćdziesiątce, a już ma kontrakt na trzy książki cyklu "Millennium". "Pojechałam do brata na południe", debiutancka powieść Szwedki Karin Smirnoff, odkrywa mroczne sekrety prowincji.

Wyborcza

O autorce

Dane szczegółowe

Data premiery: 2022-05-18
Rok wydania: 2022
Liczba stron: 352
Oprawa: Twarda
ISBN: 9788367176835

Opinie o książce Pojechałam do brata na południe Tom 1, Karin Smirnoff

5

zaczytASY

08.08.2024

Początkowo odbiłam się od tej powieści ze względu na formę, którą obrała autorka. Jest to bowiem proza całkowicie odarta ze
znaków interpunkcyjnych poza kropkami na końcu zdań (często również w funkcji znaku zapytania czy wykrzyknika), pozbawiona wielkich liter (poza pierwszym wyrazem w zdaniu), a także pełna wyrazowych zbitek, które po pominięciu spacji stają się osobnym tworem. Bardzo trudno było mi czytać tekst, tak zupełnie pozbawiony rytmu nadawanego przez znaki przestankowe, rozsupływać zbitki, a jednocześnie utrzymać uwagę na treści i wiem, że nie zostanę fanką takiej formy ekspresji. Jednak warto było zagłębić się w tę historię, wracać raz po raz do tych samych zdań, skupić się i zagłębić w lekturze. Przedstawiona w pierwszoosobowej narracji opowieść jest historią Jany, która wracając do rodzinnego Smalånger, mierzy się z własnymi - i nie tylko - wspomnieniami, ze wszystkim, co ukryte, przemilczane, niedopowiedziane. Próbując jakoś żyć tu i teraz, zbiera okruchy wspomnień swoich i cudzych relacji, odtwarzając - kawałek po kawałku - historię swoją i swojej rodziny. Mieszkańcy Smalånger mają swoje tajemnice i swoje motywacje, by je zatrzymać lub odkryć, ale Jana będzie walczyć i wydzierać każdy okruch z zaciekłością wygłodniałego psa. Zresztą nie ma w niej delikatności tak jak w surowym otoczeniu, w którym tak wiele było beznadziei i przemocy, i ran zadawanych sobie nawzajem przez ludzi. Z wydobytych elementów własnej historii, bohaterka buduje obraz własnej rodziny, nasiąkniętej międzypokoleniową strukturą przemocy, dziedziczonej traumy i krzywd. Wszystko, co zdaje się początkowo tak pogmatwane, zaczyna stopniowo nabierać większego sensu, składa się na spójny, choć przerażający obraz. Ta bolesna droga odzierania siebie z niepamięci, jest dla bohaterki drogą, którą sama zdecydowała się przejść, procesem, który pozwala jej zrozumieć i poniekąd prowadzi do oczyszczenia. Pozwala uporać się z przeszłością i kroczyć ku uzdrowieniu. Smirnoff rewelacyjnie oddaje atmosferę małego miasteczka, w którym ludzie żyją od pokoleń i zdają się wiedzieć o sobie wszystko, a jednak tak wiele między nimi tajemnic. To świat pełen niedomówień, odwracanego wzroku i milczenia, którym przykrywa się niejedną krzywdę i drzemiącą w człowieku potrzebę zemsty. Jednocześnie w tym brudnym, szarym świecie wciąż tlą się iskry dobrych uczuć i emocji, drobne życzliwości i niespodziewane pojednania. To powieść o niepamięci i rozliczaniu się z przeszłością, o walce z niepamięcią i szukaniu siebie w gąszczu niedomówień. O potrzebie zrozumienia, które jest jedyną drogą do przepracowania traumy. Jest to historia pełna rodzinnych dramatów i skumulowanych patologicznych zachowań, które wiele determinują, ale z których kręgu można się wyzwolić. Surowa, brudna, przytłaczająca proza, a jednocześnie wnikliwa i poruszająca. Wymagająca czasu i uwagi, ale też angażująca w tę niezwykłą wiwisekcję osobistej traumy, odartej z gierek i ozdobników.
5

Kryminał na talerzu

19.08.2022

„Pojechałam do brata na południe” to szwedzka proza pióra Karin Smirnoff, autorki, która ma zająć się napisaniem kolejnych trzech tomów
kryminalnej serii Millennium. Ten tytuł to jej debiut literacki. I to jaki! Jest to też pierwszy tom trylogii o rodzinie Kippów. Poza świetną okładką, pierwsze co książkę wyróżnia to styl, w jakim jest napisana. Mianowicie nie ma w niej znaków interpunkcyjnych. Poza kropką na końcu zdania i dużą literą na początku. Nie ma zaznaczonych dialogów, a język jest prosty, surowy, oschły. Mimo to, po kilku stronach już wpada się w świetny rytm, książka wciąga nie tylko ze względu na oryginalny zapis, ale i na dziwność, i surowość samej historii. Bo jest to opowieść Jany, która po latach nieobecności wraca do rodzinnego miasteczka. Już na wstępie kobieta zderza się ze ścianą wspomnień, mocno nieprzyjemnych, bo jej dzieciństwo do łatwych na pewno nie należało. Ojciec alkoholik, przemocowiec i matka, która na wszystko biernie patrzyła. Dzieci, nad którymi się znęcano, a mimo to społeczność tej małej wioski nie reagowała. To trudne wspomnienia, a surowy język tylko ten ból pogłębia. Czy teraz kobieta zdoła rozliczyć się z przeszłością? Dziwnie mocno przypadła mi do gustu ta powieść, jestem zaskoczona jak dobrze mi się ją czytało. Tak dobrze, że już teraz nie mogę się doczekać tomu drugiego! Polecam wszystkim szukającym w prozie czegoś innego, oryginalnego!
5

Bliskie Spotkania

11.08.2022

Lektura powieści Karin Smirnoff przypomina picie twardego alkoholu. To co w siebie wlewasz smakuje okropnie, ale kopie Cię w głowie,
więc pociągasz łyk za łykiem i nie możesz przestać. Każdy kolejny rozdział tej niezwykłej prozy poniewiera Cię niczym swojski bimber. Książki Smirnoff nie da się zestawić i porównać z niczym, co macie na swoich regałach. Całkowicie wymyka się wszelkim ramom i klasyfikacjom. To absolutny unikat - fabularny i językowy. “Pojechałam do brata na południe” to historia, która totalnie mnie rozbiła i przeorała. Pozostanie w mojej pamięci niczym stare widokówki, na których zapisane są grzechy przeszłości. Pokażę Wam teraz kilka z nich… Widzicie te bliźniaki? To Jana i Bror. Trzymają się blisko siebie, ale bynajmniej nie z miłości, lecz ze strachu. Popatrzcie na ich postawę, wyraz twarzy i spojrzenie oczu. Nie sposób precyzyjniej namalować historii rodzeństwa, w którego żyłach płynie krew splamiona traumą, przemocą i upodleniem. Wszystkiego doświadczyli we własnym domu, z rąk rodziców i przy dźwiękach odmawianej modlitwy. Spójrzcie na drugą widokówkę. Przepiękna jest ta wieś, prawda? To Smalanger. Wszyscy się tutaj znają, dzielą swoją codzienność i utrwalają stereotypy. Zapętleni w znak nieskończoności są dla siebie nawzajem niczym ściana płaczu. Pomagają i nienawidzą. Ratują i dobijają. Kiedy chcą widzą wszystko, by za chwilę, z lekkością opadającej powieki, rozmyć otaczająca ich rzeczywistość. Starość. To ją przedstawia trzecia pocztówka. Upadek człowieka, któremu towarzyszą tylko własne fekalia. Spójrz jak niewiele dzieli szanowaną personę od bycia wierszem w Excelu pracownika opieki społecznej. A co to za bazgroły na czwartej widokówce? To piasek. Jest narzędziem w rękach pamięci, która zasypuje nim niechciane traumy i wspomnienia. Przemoc w rodzinie. Patologię ludzkich relacji. Zacofanie społeczności. Alkoholizm. Samotność. Brak godności. Wykorzystywanie seksualne. Zaburzenia psychiczne. Obłęd. Obsesję. Mija kolejny dzień odkąd skończyłem lekturę, a ja wciąż oglądam te widokówki, podczas gdy ból narasta zamiast przemijać. Czy to wszystko prawda? - pytam samego siebie, by po chwili przeczytać, że “nigdy nie można stwierdzić co jest prawdą, albowiem ta wygina się i wypacza”. Gdzie w tym wszystkim jest Bóg? - kontynuuję dialog wewnętrzny, a Smirnoff ponownie odpowiada - “To nie wina Boga. Ten kogo bili sam będzie bił”. Nie wiem, czy jesteś gotowy/a na tę wyprawę, ale wiem, że warto się na nią udać. Drugiej takiej historii - o poszukiwaniu i odkrywaniu prawdy, mierzeniu się z przeszłością, granicy między miłością a przemocą - po prostu nie ma. Na to wszystko nałóż sobie jeszcze fakt, że cała powieść napisana jest bez interpunkcji, wielkich liter i wydzielonych dialogów, co czyni dzieło przejmująco surowym, a przez to fascynującym.
5

niepoczytalna.pl

12.06.2022

Mroki pamięci Karin Smirnoff została nazwana objawieniem szwedzkiej prozy i nie ma w tym określeniu przesady. Jej debiutancka powieść zawiera w
sobie wszystko to, co najlepsze w skandynawskiej prozie – chłód, dystans, wycofanie bohaterów i tajemnicę, którą trzeba rozwiązać. Rozdrapywanie starych ran wychodzi tej autorce mistrzowsko. Już od pierwszych stron Smirnoff zadziwia i dezorientuje czytelników stylem i rozwiązaniami językowymi. Rezygnacja z interpunkcji, łączenie wyrazów – imion i nazwisk, adresów – oddają charakter głównej bohaterki, jej niepewność oraz stosunek do ludzi i miejsc związanych z jej dzieciństwem. Tłumaczka – Agata Teperek – wykonała tytaniczną pracę, a efekt końcowy jest naprawdę znakomity. Pojechałam do brata na południe to powieść ciężka, zarówno za sprawą formy, jak i treści. Czytelnik obserwuje próby przepracowania traum oraz zrozumienia wszystkich wydarzeń z przeszłości, które w odruchu obronnym zostały wyparte. Nie wszystkie decyzje głównej bohaterki są zrozumiałe, nie wszystkie myśli i relacje zostają wyjaśnione, co daje poczucie głębi przedstawionego świata. Janakippo powoli brnie w mroki pamięci – cudzej i własnej – i mierzy się z własną historią. Powieść Karin Smirnoff nie należy do najlżejszych. Zaryzykowałabym nawet stwierdzenie, że to jedna z cięższych pozycji, jakie w ostatnim czasie było dane mi przeczytać, ale trud lektury został całkowicie wynagrodzony i mam nadzieję, że drugi tom nie będzie kazał na siebie długo czekać, bo rzadko zdarza się literatura tak poruszająca i angażująca oraz główna bohaterka, którą ma się ochotę – po ludzku – przytulić.
5

Katarzyna wogrodzieliter

30.05.2022

"Pojechałam do brata na południe" to literacki debiut Karin Smirnoff, szwedzkiej pisarki, oraz początek trzytomowej sagi rodzinykippo. Książka, z uwagi
na motyw rodziny, przypomina nieco rewelacyjny "Testament" Niny Wähä (polecam!), ale jest zdecydowanie mocniejsza, bardziej szczera i mroczna. To opowieść o małej, zamkniętej i pogrążonej w beznadziei społeczności oraz o kobiecie, która dorastała w dysfunkcyjnej rodzinie, a właściwie o jej niełatwej podróży – tej rzeczywistej – do rodzinnego domu i tej metaforycznej – w głąb samej siebie. W książce Smirnoff dużo jest naturalizmu, cielesności i śmiertelności. Za pomocą oszczędnej prozy autorka potrafi wydobyć niuanse i najsubtelniejsze odczucia, a przy tym przeróżne odcienie traumy i dramatu. Niemal całkowity brak interpunkcji, wielkich liter i wyodrębnionych dialogów zmusza czytelnika do literackiej uważności. "Pojechałam do brata na południe" to psychologicznie przenikliwa i do bólu realistyczna powieść utrzymana w typowym dla literatury skandynawskiej klimacie – surowym i powściągliwym – jednocześnie pełna autentycznych emocji. Niełatwo otrząsnąć się po lekturze – aż chciałoby się od razu mieć pod ręką kolejną część serii. Jeżeli lubicie literaturę skandynawską oraz motyw rodziny i traumy (ale nie tylko!), gorąco polecam. Warto przeczytać.
5

Edyta

16.05.2022

Mroczna i fascynująca powieść, pełna smutku i bólu. Jana odwiedza swojego brata bliźniaka Brora w domu rodzinnym, ale nie jest
to zwykła podróż, jest to podróż do przerażającej przeszłości. Ze strony na stronie odkrywamy nowy fakty z ich życia, ale tajemnice nie są tylko w ich rodzinie, cała wieś pełna jest tajemnic, które są powszechnie znane, ale nigdy nie opowiedziane. Całość otulona jest obrazem surowego krajobrazu, który idealnie pasuje do całej historii. Zaskoczeniem dla mnie był styl pisania, do którego trzeba się przyzwyczaić, brak wielkich liter, przecinków oraz przejść między mową a narracją, ale z czasem przestałam zwracać na to uwagę. Czekam na kolejną część.

Podsumowanie

1
x0
2
x0
3
x0
4
x0
5
x6
5,00