Snując zmierzch

Autorka: Elizabeth Lim

Seria: Krew gwiazd

Przekład: Kaja Makowska

Dane podstawowe

  • Data premiery: 2022-02-09
  • ISBN: 9788367054546
Cena:
38,61 zł 42,90 zł
Produkt dostępny

Najniższa cena z 30 dni przed obniżką:

 

20.16 zł

Cena:
30,51 zł 33,90 zł
Produkt dostępny

Najniższa cena z 30 dni przed obniżką:

 

15.93 zł

Opis książki Snując zmierzch

Wyczekiwana kontynuacja książki „Tkając świt”, którą pokochali polscy czytelnicy!

Droga Mai Tamarin do uszycia sukien ze słońca, księżyca i gwiazd nie obyła się bez wielkich poświęceń. Dziewczyna wraca do królestwa na skraju wojny. Edan – chłopak, którego kocha, odszedł, a ona zmuszona jest włożyć kolejne przebranie i potajemnie zająć miejsce przyszłej żony cesarza.
Jednak szalejąca wokół Mai wojna jest niczym w porównaniu z jej wewnętrzną bitwą. Od chwili kiedy dotknął jej demon Bandur, zmysły dziewczyny powoli nikną: jej oczy zaczynają świecić na czerwono, traci także kontrolę nad magią i ciałem. To tylko kwestia czasu, zanim Maia całkowicie się zatraci i stanie demonem. Ale nawet to nie powstrzyma jej, by znaleźć Edana, chronić swoją rodzinę i zaprowadzić pokój w A’landi!

Zakazany romans, wielkie tajemnice i mroczne intrygi? Fani Young Adult Fantasy będą zachwyceni tą historią!

O autorce

Dane szczegółowe

Data premiery: 2022-02-09
ISBN: 9788367054546

Opinie o książce Snując zmierzch, Elizabeth Lim

2

Deppowa

11.12.2022

"W Nelronacie wierzyliśmy, że pierwsze życie to dopiero początek. Że nasze dusze wciąż się odradzają, a ci, których kochamy, są
z nami związani tak, byśmy zawsze mogli się odnaleźć". Pierwszy tom dylogii zatytułowanej Krew Gwiazd przeczytałam na początku października 2021 roku. Doskonale pamiętam jak wówczas byłam mile zaskoczona historią młodej Mai Tamarin, (nie)zwykłej córki krawca - może nie tyle przeznaczonym jej losem, ile wschodnim orientalizmem tworzącym wraz z dozą występującej tu magii zgoła atrakcyjną w odbiorze mieszankę. Toteż po przyjemnej choć niepozbawionej wad lekturze obiecałam sobie, iż w niedalekiej przyszłości sięgnę po zakończenie tegoż cyklu. Nie sądziłam jednak, że pomiędzy czytaniem zaledwie dwóch tomów upłynie aż tyle czasu, a ja w międzyczasie stracę resztki przywiązania, które żywiłam do poszczególnych bohaterów poznanych w "Tkając świt". "- Nie zrozumiesz mnie. Nie masz już Nelronatu, nie masz rodziny, nie masz domu. Za co miałbyś walczyć? - Za ciebie - wychrypiał. - Ty jesteś moją rodziną i moim domem." Swoisty prolog otwierający "Snując zmierzch" zapowiadał obiecującą kontynuację. Taką, która zachowa pewną baśniową poetyckość i która prezentowanym poziomem co najmniej dotrzyma kroku poprzedniemu tomowi - jeśli go nie prześcignie. To nie miała już być tak niewinna historia jak wcześniej, raczej zapis zmagań z poczuciem obowiązku odczuwanym wobec ojczyzny targanej okrucieństwem podszytym żądzą władzy oraz walki z demonami - dosłownie i w przenośni. Nasza nadworna krawcowa została naznaczona straszliwym piętnem. Groziła jej nie tylko utrata człowieczej formy lecz także umysłu oraz... serca. Kawałek po kawałku miała być obdzierana ze wszystkiego, co jej drogie: w tym wspomnień o najbliższych i łączących ich więzów emocjonalnych. Dwie magiczne siły walczyły w niej w dzikim tańcu dobra i zła, tak jak ludzie cesarza ścierali się z siłami prowadzonymi przez bezwzględnego szensena. Uciekła: zdana na magię zaklętą w sukniach Amany, coraz głośniejsze podszepty Bandura i posłusznych jemu duchów; wreszcie rozdarta tęsknotą oraz miłością odczuwaną do nieobecnego przy jej boku Edana. Jej los wydawał się fatalistycznie przesądzony i nic nie zapowiadało choćby cząstkowego happy endu. "Objęłam się, by ukoić ból. Był jak węzeł trzymający mnie w ryzach, którego nie miałam odwagi rozplątać". Zawiodłam się na tyle, na ile to możliwe. Akcja drugiego tomu zupełnie nie angażowała. Ponadto bohaterowie byli zupełnie papierowi, pozbawieni dawnej ikry czy właściwego im poczucia humoru. Niby działo się wiele jednak zbyt szybko, zbyt chaotycznie i nazbyt skrótowo. Nie przesadzę mówiąc, że sceny walk wymykały się wszelkim prawom najprostszej logiki. Gubiłam się w magii jaką dysponowała Maia, w zasięgu uszczuplonych możliwości Edana czy wreszcie w funkcjonowaniu demonów. A przecież na tym zasadzała się cała fabuła! Nie na dość przezroczystym i zmarginalizowanym wątku miłosnym czy pozostałych przy życiu członkach rodziny Mai; ich relacjach. Kraj targany był wojną a jednak mimo wszystko ta jakby toczyła się obok, zupełnym mimochodem, pomimo uporu głównej bohaterki by się poświęcić dla dobra ogółu. Nie dało się odczuć całej grozy sytuacji i częściowo zrzucam to na karb użytego języka. Och, dało się co prawda wyłuskać z tekstu książki całkiem do rzeczy cytaty, ale ogółem styl pisania nie powala. Pojawiło się też kilka błędów, które powinna była wyłapać korekta czy niezbyt trafnie użyte wyrazy w obrębie -czy też kontekście - danych zdań. Wdarła się jakaś niezgrabność i niezręczność w tłumaczeniu, co jedynie uwypukliło mankamenty tomu. Tak, wiem. Czytałam fantasy YA i żadna ze mnie koneserka gatunku. Jeśli już to pożeraczka słów poszukująca niekiedy w lekturze przyjemności oraz wiarygodności. Tutaj zabrakło wszystkiego, co tak mnie urzekło w pierwszym tomie. Może i był całkiem sensowny koncept na fabułę, ale w moim odczuciu nie został ostatecznie udźwignięty. Koncertowo wręcz skopany gonił a następnie pożarł własny ogon. Mnie jako czytelniczce nie dał żadnej, ale to żadnej satysfakcji. Przyniósł jedynie zobojętnienie. A zakończenie? Cóż, chrzęści w zębach niczym nierozpuszczone kryształki cukru. "Cokolwiek zapamięta historia - czy przyrówna nas do słońca i księżyca, którym wolno spotkać się tylko raz do roku, czy po prostu do chłopaka i dziewczyny dotkniętych magią gwiazd - los zatańczył, by nas połączyć".
4

Jagoda K.

15.05.2022

Wyczekiwana przez czytelników kontynuacja powieści "Tkając świt" wreszcie trafiła na księgarniane półki. Czy jednak dalsza odsłona przygód Mai i Edana
jest w stanie zachwycić odbiorców równie mocno co pierwsza część? Droga Mai Tamarin do uszycia sukien ze słońca, księżyca i gwiazd nie obyła się bez wielkich poświęceń. Dziewczyna wraca do królestwa na skraju wojny. Edan – chłopak, którego kocha, odszedł, a ona zmuszona jest włożyć kolejne przebranie i potajemnie zająć miejsce przyszłej żony cesarza. Jednak szalejąca wokół Mai wojna jest niczym w porównaniu z jej wewnętrzną bitwą. Na wstępie trzeba zaznaczyć, że "Snując zmierzch" nie można czytać bez znajomości poprzedniej części, gdyż akcja rozpoczyna się bezpośrednio po zakończeniu "Tkając świt". Autorce udało się stworzyć udaną kontynuację bez zbędnego streszczania czy przypominania wydarzeń, które miały miejsce w pierwszym tomie. Lim przez całą powieść nie daje czytelnikowi szans na złapanie oddechu. Nie ma tu już powolnego wprowadzania w opowieść i do wykreowanego przez autorkę świata. Chociaż dzięki drugoplanowym bohaterom – takim jak Ammi i Longhain – udało się jej jeszcze odrobinę go rozbudować. W "Snując zmierzch" po raz kolejny autorka serwuje nam motyw podróży. Tym razem nie tylko tej przez kontynent, ale również tej, która rozgrywa się we wnętrzu bohaterki. Lim skupiła się na ukazaniu walki, którą Maia toczy – w przenośni i dosłownie – z demonami. Przez cały czas obserwujemy, jak krawcowa mierzy się z konsekwencjami swoich wyborów z poprzedniego tomu, a w tym wszystkim wisi nad nią i jej krajem widmo wojny. Wewnętrzną przemianę Mai obserwuje się z zainteresowaniem i czeka z niecierpliwością, czy uda się dziewczynie pokonać demona. Przez to, jaka ta postać była w pierwszej odsłonie, nie można jej nie kibicować w tej nierównej walce. Tym razem Maia niespodziewanie zyskuje nowego sojusznika, co wprowadza powiew świeżości do historii. To bohaterka, która mieliśmy okazję już poznać przy okazji pierwszego tomu, ale tutaj ma do odegrania zdecydowanie większą rolę. Autorka zawarła w swojej powieści tyle pomysłów na rozwinięcie postaci Mai, że książka spokojnie mogła być dłuższa. Przez ten natłok wydarzeń ma się wrażenie, że niektóre wątki rozwiązują się zbyt szybko. Na szybkim tempie cierpi również drugi plan. Chociażby Edan i jego pobyt w świątyni mnichów w celu odzyskania mocy zostały przez Lim potraktowane zbyt pobieżnie. Elizabeth Lim zaserwowała nam kilka ciekawych wojennych potyczek, ale daleko im do spektakularnych opisów jakie możemy spotkać w książkach fantasy. Mimo to "Snując zmierzch" to bardzo dobre zakończenie historii Mai. Oba tomy to kawałek przyzwoitego, młodzieżowego fantasy, do którego z przyjemnością można powrócić jeszcze niejednokrotnie.
3

Gabriela Zielińska

10.05.2022

“[...] człowiek nie układa się z demonami, nie płacąc wysokiej ceny.” ⧫ Opis: Od kiedy Maia Tamarin stworzyła trzy suknie Amany: ze
śmiechu słońca, z łez księżyca i z krwi gwiazd, przestała być sobą. A wszystko dlatego, że ułożyła się z demonem i zapłaciła za to wysoką cenę, jaką była jej wolność. Od tych pamiętnych dni na wyspie, gdzie spotkała demona Bandura, słyszy głosy i prowadzi wewnętrzną walkę ze sobą. Bitwa jednak nie trwa jedynie w jej umyśle, gdyż kraj, którego Maia kocha pogrążony jest w wojnie, a dziewczyna zrobi wszystko, żeby nie dopuścić do rozpadu swojego domu. ⧫ Opinia: Koniec końców muszę chyba stwierdzić, że pierwszy tom podobał mi się bardziej; z pewnością lepiej się bawiłam. Nową odsłonę Mai polubiłam automatycznie, ale końcówka wcale mnie nie usatysfakcjonowała. Od połowy nudziłam się okrutnie, a zabiegi fabularne są czasami absurdalne. Książka nie jest jednak jakoś bardzo tragiczna; po prostu, przeciętna i lekko ekscentryczna. Sam pomysł na świat i magię jest niezmiernie urzekający. Niemniej, nie jest to do końca moja pozycja, zapewne przez wątek romantyczny, który wydawał mi się bardzo sztucznie wykreowany. Jeśli szukacie czegoś niezobowiązującego, pełnego magii i w klimacie Chin, to tę książkę stworzono dla Was. Nie jest ona bez wad, jednak nie jest też zła. G. Z.
5

Life_substitute

20.03.2022

" - Powinieneś odejść. Zanim stanę się... - Nie, Maiu. - Uniósł nadgarstek pokazując mi czerwoną nić. - Jesteśmy związani, ty
i ja, w tym życiu i następnym. Dokądkolwiek zechcesz pójść, pójdę za tobą." Absolutnie cudownie magiczna kontynuacja "Tkając świt". Porywająca, angażująca bez reszty, romantyczna ale nieprzesłodzona, jednym słowem majstersztyk w swoim gatunku. Seria "Krew gwiazd" jest idealną pozycją dla wszystkich fanów fantastyki młodzieżowej, wszelakiej maści baśni oraz każdego kto pielęgnuje w sobie wewnętrzne dziecko. Nie jest to co prawda jakaś monumentalna i wymagająca opowieść, lecz bardzo sprawnie opowiedziana historia, przy której miło spędzicie czas. Jej największą zaletą jest wszechobecna magia, która unosi się podczas lektury i której naprawdę trudno się oprzeć. "Snując zmierzch" jest bezpośrednią kontynuacją pierwszego tomu, więc jego znajomość jest w tym przypadku koniecznością. A czy jest tak samo dobra? Jak najbardziej tak, chociaż jest bardziej intensywna, gdyż akcja nabiera tempa, z racji tego, że to ostani tom serii. Poza tym tak samo jak poprzedniczka jest niezwykle staranie dopracowana i wszystkie elementy fabuły wskakują tutaj na swoje miejsce. Zatem jeśli szukacie "pewniaka" na wieczór pełen wrażeń, to ta dylogia będzie strzałem w dziesiątkę.

Podsumowanie

1
x0
2
x1
3
x1
4
x1
5
x1
3,50

Booktrailery

Zobacz
W gąszczu kłamstw

43,11 zł 47,90 zł

Zobacz
Pomoc domowa

29,94 zł 49,90 zł

Zobacz
Terytorium

44,91 zł 49,90 zł