Udostępniamy Wam przedpremierowy fragment „Wszystkich naszych dni” Natalii Sońskiej. Książka rozpoczyna nową serię tej autorki. Oficjalna premiera już 20 maja.
Nina z lekkim sercem wyjeżdżała przed północą z sali weselnej, pozostawiając młodych w gorączce zabawy, cieszących się swoim wielkim dniem. Kiedy weszła do mieszkania i z ulgą zsunęła szpiki, które od siódmej rano miała na nogach, w końcu odetchnęła.
Mateusz oglądał telewizję w salonie, popijając drinka. Opadła obok niego na kanapę i położyła mu głowę na ramieniu.
– Co oglądasz? – zapytała.
– Powtórkę Wojewódzkiego. Jak wesele?
– Bez zarzutu. Kolejna owieczka wydana szczęśliwie za mąż. Rodzice wzruszeni, goście rozbawieni, młodzi zadowoleni.
– A ty?
– Padam na twarz.
– Jutro wolne czy kolejna impreza?
– Wolne. – Westchnęła z ulgą.
– Niemożliwe – zaśmiał się.
– A jednak – powiedziała cicho. – Wiem, że ostatnio za dużo pracuję… Ale obiecuję, to się zmieni. Zastanawiam się nad zatrudnieniem jeszcze jednego pracownika. Chciałabym w końcu mieć trochę więcej czasu dla nas. – Popatrzyła czule na narzeczonego.
Mateusz spojrzał na nią uważnie, zamrugał szybko, po czym teatralnie zapytał:
– Kim jesteś i co zrobiłaś z moją narzeczoną-pracoholiczką?
– Postanowiłam przywołać ją do porządku i przypomnieć jej, że ma wspaniałego mężczyznę, którym musi się zająć od czasu do czasu, by jej w końcu nie zwiał. – Mądra z ciebie nieznajoma.
Nina zaśmiała się cicho, po czym pocałowała Mateusza delikatnie i wtuliła się w niego, gdy objął ją ramieniem.
– A jak twoja praca? Dziś coś projektowałeś czy odpoczywałeś?
– Skończyłem projekt parterówki, byłem na siłowni, zrobiłem zakupy, umyłem samochód i…
– Nie mów, że posprzątałeś mieszkanie? – Nina aż poderwała się z miejsca.
– Aż takim ideałem nie jestem, wybacz, kochanie.
Westchnęła teatralnie, po czym znów się do niego przytuliła. Dla niej był ideałem, mimo wszelkich jego wad. Czuła się przy nim bezpiecznie i swobodnie, kochała go nad życie i była pewna, że on darzy ją takim samym uczuciem. Pomijając częste sprzeczki, tworzyli całkiem dobraną parę.
Poznała Mateusza podczas studenckich praktyk. Pracował w biurze projektowym, w którym Nina przez chwilę była sekretarką, wtedy jednak w ogóle nie zwracali na siebie uwagi. Gdy po studiach rozpoczęła pracę w firmie IT, z którą współpracowało biuro Mateusza, a ich drogi na nowo się przecięły, zaczęło między nimi iskrzyć. Zaprosił ją na kawę, później zaproponował podwózkę do domu, a w końcu tak zawrócił jej w głowie, że zakochała się bez pamięci. I z wzajemnością! Od tamtej pory byli niemal nierozłączni, a kiedy dwa lata później, podczas wspólnych wakacji w Rzymie, oświadczył się jej przy fontannie Di Trevi, wiedziała, że szczęśliwsza z nikim innym być nie może. I choć wcale nie zależało jej na pierścionku, to była poważna deklaracja cementująca ich związek.