Aktualności
„Testament” – nasza recenzja
16.02.2022

„Testament” – nasza recenzja

Są takie historie, które wnikają głęboko pod skórę. Nie dają o sobie zapomnieć. Czasem uwierają. Powodują dyskomfort. Mimo to zanurzamy się w nie jeszcze głębiej. Docieramy do najciemniejszych zakamarków, które otwierają nam oczy. Zmieniają nasze spojrzenie. Niekiedy w mroku dostrzeżemy także swoje odbicie. Być może krzywe i niewyraźne, a jednak będące odzwierciedleniem nas samych. Wtedy już wiemy, jaki będzie finał tej historii. Jak w „Testamencie” Niny Wähä, w którym pewien koniec okazuje się początkiem.

Dramat w trzech aktach

Powiedzmy sobie wprost. Już od samego początku domyśliłam się, że „Testament” zacznie się od śmierci. Albo że być może się na niej skończy. Pierwsze zdanie, jakie przeczytałam, zapowiedziało historię morderstwa. Pierwsza strona zdradziła, że ktoś umrze. Potem autorka rozstawiła scenę, przedstawiła postaci (a raczej ludzi) i rozpoczęła opowieść przesiąkniętą brutalną rzeczywistością. Traumatyczną. Bolesną. Przytłaczającą. Odczułam obecności tej zapowiadanej od samego początku śmierci. Ale też przekonałam się, że „Testament” jest drogą przez życie. A nawet kilka żyć, bo bohaterów mamy tutaj wielu.

Opowieść o trudnych relacjach rodzinnych

W „Testamencie” Nina Wähä zabrała mnie w podróż. Daleko na północ. Tam, gdzie powiało chłodem. Tam, gdzie nie tylko klimat jest surowy. Do Doliny Tornio, gdzie poznałam wielodzietną rodzinę Toimich: nieszczęśliwą matkę Siri, okrutnego ojca Pentti oraz 14 dzieci. Nie znalazłam tutaj kwitnącego szczęścia. Miłość między rodzicami już dawno zwiędła. Ich relacje okazały się skomplikowane. Brakowało rodzinnego ciepła, bliskości, rodzinnej atmosfery. Bracia i siostry byli dla siebie obcy. Jakby jedyne, co ich łączyło, to więzy krwi. Niektóre z dzieci wyfrunęły z gniazda. Inne musiały zostać. Zaczęłam poznawać ich historie. Strona po stronie. Kartka po kartce. Czytając poszczególne zdania, nieraz zakłuło mnie w sercu, często się wzruszałam i co chwilę odczuwałam niepokój. W „Testamencie” każdy jest inny. Każdy ma inną historię. I każdy próbuje odnaleźć siebie.

Książka, o której się nie zapomni

Obawiacie się, że nie spamiętacie tych wszystkich bohaterów? Że pogubicie się w ich historiach? Możecie odłożyć te obawy na bok. Gwarantuję, że nie będziecie mieć żadnych problemów z ich zapamiętaniem. Nina Wähä stworzyła postacie, o których nie da się zapomnieć. Pełno tutaj emocji, które zostawiają po sobie trwał ślad. „Testament” chwycił mnie za serce i zgniótł je do granic możliwości. Wzbudził niepokój. Rozsiał melancholię. Ta książka utkana jest ze strzępków historii okrytych bólem, żalem, złością i cierpieniem. Usłyszałam w tych historiach niemy krzyk. Wołanie o pomoc, którego nikt nie słyszy.

Powieść poruszająca wiele tematów

Testament” to opowieść o poszukiwaniu siebie. O dotkliwej samotności mimo otaczającego tłumu. O nieustannie obecnej i przerażającej śmierci. O trudnym rodzicielstwie. O rozstaniu. O odkrywaniu swojej seksualności. O zmaganiu się z traumą. Szwedzka pisarka na kartach swojej powieści postawiła wiele pytań. Czy da się być szczęśliwym? Czy na miłość trzeba zasłużyć? Czym jest wolność? Czy śmierć może wyzwolić? A może życie wcale nie jest takie złe? Bo czasem ten przykry widok przykryje kurtyna zorzy polarnej? Strony „Testamentu” skrywają wiele ważnych tematów. Czasem kontrowersyjnych. Czasem ciężkich. Ale wszystkie są warte swojej uwagi.

Skandynawska perełka, którą warto przeczytać

Uwielbiam książki, które intrygują od pierwszych stron. I takie, które są napisane z lekkością puchu, mimo ciężaru poruszonych tematów. Nina Wähä stworzyła wyjątkową powieść, która mnie zachwyciła. I jestem pewna, że zachwyci również wielu innych czytelników. Piękny język, niebanalna i mroczna historia oraz niejedno przesłanie, które kryją akapity „Testamentu”, pozwoliły mi głęboko zanurzyć się i przepaść w tej skandynawskiej perełce. Nie dziwię się, że książka została nominowana do najważniejszych skandynawskich nagród literackich. I muszę przyznać, że była moją pierwszą. Ale już wiem, że nie ostatnią. Kolejne książki z Serii Dzieł Pisarzy Skandynawskich czekają na przeczytanie.

Dla kogo jest ta książka?

Testament” na pewno spodoba się wszystkim osobom, które:

  • mają ochotę na wielowarstwową powieść o mrocznych wydarzeniach pewnej rodziny,
  • poszukują niebanalnej powieści napisanej z rozmachem i w pięknym stylu,
  • lubią realistyczne historie ukazujące brutalną rzeczywistość,
  • oczekują od książki wzbudzenia całego wachlarza emocji, wzruszeń, ale również nadziei,
  • chciałyby poczuć klimat chłodnej i surowej Skandynawii.

Autorka recenzji: Paulina Kielar @ksiazka.do.kawy

książka wyszczekana miłość, słodkie przekąski, kobieta relaksująca się pod kocem z kubkiem herbaty z cytrynką, napis książki, które nastroją cię pozytywnieSpodobała Ci się recenzja? Zajrzyj również tutaj:

 

A może masz ochotę na spotkanie z autorką? Obejrzyj live przygotowany z okazji Tygodnia Skandynawskiego. Spotkanie z Niną Waha poprowadziła tłumaczka, Justyna Czechowska. Zapraszamy tutaj >> Spotkanie z Niną Waha